Spektakl Teatru Miejskiego pt. "Idąc rakiem" w ramach projektu "Auf den Spuren von G. Grass"

2016-06-14

grass grass5

Letzte Woche habe Ich das Stück von Günter Grass „Im Krebsgang“ gesehen. Diese Veranstaltung wurde auf dem Schiff vorgestellt. Kurz vor dieser Zeit habe ich die Novelle unter diemselben Titel gelesen. Sowohl das Buch als auch die Darstellung waren sehr interessant. Es war nicht einfach zu lesen, und das Stück auf dem Schiff habe ich besser verstanden. Im Buch gab es einen Erzähler. Seine Erzählung war ein bisschen chaotisch mit vielen Geschichten. Während des Lesens war es einfach, den Faden zu verlieren. In der Darstellung war alles klar. Die drei Generationen der Deutschen wurden sehr interessant gezeigt. Der Regisseur fragte, welchen Einfluss drei Männer: Wilhelm Gustloff, Dawid Frankfurter, Marinesku auf das Leben der Helden hatten. In dem Buch und in dem Stück kann man viele Ursachen für das gegenwartige Übel finden. Von Faschismus durch Anonymität im Internet bis auf Einsamkeit der Kinder. In der Inszenierung wurde ein großer Schwerpunkt auf die Rolle der Zufälle in unserem Leben gelegt. Es ist eine gute Idee, vor der Darstellung, das Buch zu lesen. Die künstlerische Darstellung der Bücher ist oft ein Trauerspiel, aber in diesem Fall war es sehr hervorragend und ausgezeichnet.

Aleksandra D.

******************* 

Z przyjemnością obejrzałam przedstawienie pt."Idąc rakiem" na motywach książki Güntera Grassa pod tym samym tytułem. Spektakl wystawiał Teatr Dramatyczny w Gdyni a co bardzo istotne nie w swojej siedzibie przy ul. Bema lecz na "Darze Pomorza". Historia zatopionego przez radzieckie torpedy niemieckiego statku pasażerskiego "Wilhelm Gustloff" nie była mi znana. Moje wrażenia i emocje podczas spektaklu potęgował fakt, że tragedia ta związana jest z Gdynią. Aktorzy w fantastyczny sposób wcielili się w postaci spektaklu, a ponieważ scena umiejscowiona była w centrum widowni można był mieć wrażenie, że widz jest elementem odgrywanych wydarzeń. Każdy z bohaterów na swój sposób nosi brzemię tragedii "Gustloffa" na które tak naprawdę nie miał wpływu. Gdy czytałam drugi rozdział książki "Idąc rakiem" nie zauważyłam różnic dotyczących faktów jedynie sposób przedstawienia historii jest inny w książce opowiadana jest przez jedną osobę , na scenie postacie są żywe, realne. Jestem pod wielkim wrażeniem tego spektaklu, który wywołał wiele emocji i wspomnień.

Jola Sz. 

Zaczynając od książki, wydawała mi się bardzo trudna i niezrozumiała. Bardzo często przeplatająca się akcja przeszłości z współczesnością.Natomiast sztuka, była bardziej zrozumiała, ale pozostawiła trochę wątpliwości. Zastanawiały mnie słowa radzieckiego dowódcy torpedy Aleksandra Marinesko „Nie otrzymałem nawet medalu za ten czyn, ale mam pomnik”. (Zabija się dla pomników.) Ciekawe co jest napisane na tym pomniku? Ja napisałabym: Morderca !!!Bardzo negatywne wrażenie zrobił na mnie syn pisarza Konradek. Bardzo dużo w nim złości, ten ironiczny uśmieszek po zabiciu Dawida. Zabił tylko dlatego, że był Niemcem? W momencie kiedy Dawid Frankfurter zastrzelił Wilfelma Gustloffa chciałam uciec, poczułam strach. On naprawdę nie zabił dla sławy, jak zrobił to Konradek.

Irena N.

Spektakl mnie mile zaskoczył. Czytając książkę nie wiedziałam czego się spodziewać. Uważam  że aktorzy z teatru miejskiego oraz sceneria świetnie oddała charakter książki. Myślę, że autor byłby bardzo zadowolony z takiej realizacji. 

Magdalena B.

 


grass1 grass2

D. Lulka, E. Kujawski | foto. R. Jocher                                                                                                        G.Wolf, S. Sędrowski, A. Redosz, M.Wizner | foto. R. Jocher

 

Ich habe das Spektakel "Im Krebsgang" gesehen. Die Bühne war auf dem Schiff "Dar Pomorza" und die Geschichte beschrieb auch das Schiff "MS Wilhelm Gustlof" - das war sehr interessant. Ich habe das dritte Kapitel der Novelle von Günter Grass gelesen. Es gibt ein paar wichtige Differenzen zwischen dem Spektakel und der Novelle.  In der Novelle gibt es keine Dialogen. Das ist ein Monolog der Hauptperson, die über Leute und Ereignisse erzählt.  Im Spektakel spielten ein paar Schauspieler. Sie spielen ihre Rollen und das war wie ein Dialog. Die Novelle hat  auch mehr Details. Man muss  sich wahrend des Lesens konzentrieren, deshalb es fühlt man weniger Gefühle.
Beata G–Z.

******************* 

Pierwsza część czwartego rozdziału książki przedstawia historię statku, opis tego, jak był wykorzystywany. W  latach trzydziestych „Wilhelm Gustloff” jako statek KdF-u odbywał morskie rejsy wycieczkowe. Po wybuchu wojny, najpierw służył celom  rozrywkowym jednostkom Wermachtu , po czym przekształcono go na statek szpitalny, który właściwie niewykorzystany stał w Gdyni prawie do końca roku 1940 roku, by w końcu stać się statkiem szkoleniowym, pływającymi koszarami, z których po trzy-, czteromiesięcznym szkoleniu młodzi ludzie szli na pewna śmierć na wodach mórz i oceanów. Właściwie wszystkie te fakty zostały ujęte w przedstawieniu teatralnym. Przedstawione zostały podczas pełnej emocji dyskusji pomiędzy Konradem a Dawidem. Jednak w czwartym rozdziale nie pojawia się postać Dawida. Przedstawiony jest za to Konny, Konrad, czy jak nazywała go babka Tulla- Konradżik. Mowa jest o jego wielkim zainteresowaniu losami „Gustloffa, którego źródła upatruje się w osobie i przekonaniach babki. Uwielbienie to jest bezkrytyczne i niejako kompleksowe. Od idei „Kraft durch Freude” po samą postać, której statek nosił imię. Młody człowiek, który pomimo upływu wielu lat od tragicznych wydarzeń, staje się propagatorem legendy statku, depozytariuszem wiedzy o katastrofie. Nieodłącznym elementem tej młodości są wielkie emocje , bezkompromisowość i ślepa wiara w swoje przekonania , co zostało doskonale ukazane w przedstawieniu teatralnym.W rozdziale tym pojawia się postać babki i kilka faktów z jej bogatego życiorysu, które ujęto  w adaptacji teatralnej tej powieści. Między innymi zamierzona utrata dziecka, poprzez wyskoczenie w biegu z tramwaju, powojenna praca w fabryce mebli w NRD,  zaangażowanie w życie partii, czy też podarowanie wnuczkowi komputera, który z uwagi na rolę w komunikacji z Dawidem pojawił się w sztuce.Bardzo podobała mi się ta sceniczna adaptacja powieści. Może ”podobała” to nie jest dobre określenie; wywarła na mnie duże wrażenie, zawładnęła w pełni moją uwagą. Niewątpliwie duży wpływ na jej odbiór miała ta surowa sceneria w której została osadzona. Wielowątkowość powieści, sposób w jaki została napisana przez Grassa wymaga od czytelnika dużej uwagi, skupienia (być może są to subiektywne odczucia). Sztuka pozwoliła mi zebrać to wszystko w całość. Nie ma przyszłości bez przeszłości. Zarówno książka,  jak i jej adaptacja,  ukazują jak bardzo te tragiczne wydarzenia wpłynęły na los ludzi, jak bardzo zdominowały ich życie. Wielki dramat wydarzeń sprzed pół wieku stał się dramatem dla współczesnych jednostek i to niezależnie od strony, po której się opowiedzieli. Tu nie ma wygranych i przegranych.

Joanna R.

Rozdział 4 książki “Idąc rakiem” opowiada dokładnie historię statku “Wilhelm Gustloff” od momentu jego zwodowania do katastrofy. Najpierw pływał on jako statek wycieczkowy KdF i w sposób “bezklasowy” dawał możliwość członkom tej organizacji po przystępnych cenach brać udział w rejsach do różnych atrakcyjnych miejsc w Europie, a szczególnie w rejsach do norweskich fiordów. Z tej też możliwości skorzystali rodzice bohaterki powieści - Tulli. Potem w miarę zbliżania się wojny statek zaczął pełnić służbę wojenną. W czasie tej służby najpierw cumował w |Gdańsku Nowym Porcie a potem w porcie w Gdyni. Ponieważ nie był to statek wojenny, więc całą wojnę stał w porcie i pełnił funkcje pomocnicze. |Z portu w Gdyni wypłyną w styczniu 1945 w swój ostatni rejs z uciekinierami z Prus wschodnich i został zatopiony przez radziecki okręt podwodny. Oprócz historii statku w rozdziale tym także dowiadujemy się o losach Tulli, Konrada i kapitaną Marinesko. Oczywiście zgodnie z konwencją “idąc rakiem” nie chronologicznie.
W przedstawieniu historia statku tez została przedstawiona, ale trochę mniej dokładnie niż w książce. Historie innych bohaterów zostały przedstawione dosyć podobnie jak w książce. Oczywiście w teatrze wiele scen  zostało zasygnalizowanych tylko symbolicznie, ale symbolika ta była bardzo sugestywna i wywierała dość duże wrażenie na widzach. Także fakt, że spektakl odbywał się na statku “Dar Pomorza” potęgował emocje u widzów. Mogli oni chociaż w małej części poczuć się jak uciekinierzy z Prus wschodnich, którzy chcą za wszelką ceną wydostać się  z obszaru który zajmie armia radziecka.

 Piotr M.

 
grass201603 grass201602

 

Nowela Güntera Grassa  „Idąc rakiem”, którą przeczytałam w całości, porusza niezmiernie ciekawą, ale też bardzo tragiczną historię z okresu II wojny światowej. Wydarzenia w niej przedstawione bardzo mnie zaciekawiły. Postanowiłam dowiedzieć się więcej na temat ewakuacji ludności niemieckiej z terenów Prus Wschodnich. Okazuje się, że głównym powodem natarcia i zajmowania kolejnych terenów Prus Wschodnich przez Armię Czerwoną, była wola Stalina zdobycia a następnie włączenia terenów niemieckich do Związku Radzieckiego.W rozdziale V „Idąc rakiem” opisany został głównie przebieg załadunku uciekającej ludności na pokład statku Wilhelm Gustloff. Jest to relacja matki narratora Tulli Pokriefke. Opowiada ona bardzo dokładnie, jak zostali rozmieszczeni na statku pasażerowie a raczej grupy pasażerów. Opisuje ona również chaos, który panuje w trakcie załadunku w porcie Gotenhafen  (Gdyni).Kontynuowana jest też w rozdziale V historia życia kapitana rosyjskiego okrętu podwodnego S 13 – Aleksandra Marinesko, który wydał rozkaz storpedowania statku Wilhelm Gustloff.Inną kwestią przedstawioną w rozdziale V noweli Guntera Grassa jest rola syna narratora, jaką odegrał on w obecnych czasach, ale w ścisłym powiązaniu z historią storpedowanego statku. Chodzi tu o prowadzenie przez niego strony internetowej poświęconej wszystkim wydarzeniom związanych ze statkiem Wilhelm Gustloff, ale też podsycanie nienawiści narodowościowych.Wystawiona na scenie Daru Pomorza sztuka, o tym samym, co nowela G. Grassa tytule, bardzo wiernie i dosyć szczegółowo przedstawia wydarzenia opisane w książce. Spektakl obejrzałam z dużym zainteresowaniem, mimo tego, że wcześniej poznałam już treść książki. Myślę, że przede wszystkim oddał on atmosferę wydarzeń z 30 stycznia 1945 roku. Na pewno bardzo trafionym pomysłem było wystawienie tego przedstawienia pod pokładem „Daru Pomorza”. Można było poczuć (nie tylko zobaczyć) oraz jeszcze lepiej sobie wyobrazić atmosferę statku wycieczkowego płynącego z uciekinierami pod koniec II wojny światowej.Szukając różnic pomiędzy nowelą a obejrzanym przedstawieniem,  można jedynie wspomnieć o pominiętym w spektaklu fakcie, dowodzenia Wilhelmem Gustloffem aż przez czterech kapitanów. Przez cały okres opisywanego tragicznego rejsu, toczyli oni spory o rangę i dowództwo.W mojej ocenie zarówno nowela „Idąc rakiem”, jak i obejrzany spektakl zasługują na uwagę. Myślę, że opowiedziana w nich historia poruszy każdego. Odkrywa ona niezbyt nagłośnione fakty z okresu II wojny światowej.

Justyna K.

Sztukę ,,Odąc Rakiem” obejrzałam z zapartym tchem.  Sceneria Daru Pomorza oddała świetnie nastrój utworu a  efekty dźwiękowe i muzyka (może dla mnie momentami za głośna) oraz bardzo dobra gra aktorów pozostaną w mojej pamięci na długo.Porównując spektakl do książki, wg mnie treść została skrócona. Jednakże zawiera najistotniejsze wątki powieści -  historię statku oraz 3 wersje tragedii widziane oczami Tulli, Paula i Konnego jak też komentarz narratora.W porównaniu z rozdziałem V powieści brakuje m.in. postaci ciotki Jenny, która w życiu Tulli jak i jej syna Paula odegrała ważną rolę.

Barbara M.

******************* 

Przedstawienie „Idąc rakiem”  bardzo mi się podobało. Grający w nim aktorzy byli świetnie przygotowani, a miejsce („Dar Pomorza”), w którym odbył się spektakl pozwolił publiczności przenieść się w miejsce akcji. „Idąc rakiem” to spektakl zrealizowany na podstawie powieści  Güntera Grassa, o tej samej nazwie. Przed spektaklem należało przeczytać wybrany rozdział z książki Grassa, a następnie porównać z przedstawieniem. W rozdziale 6 w książce „Idąc rakiem” przedstawiony zostaje kapitan Marinesko, który wydaje rozkaz wystrzelenia torped. Dowiadujemy się również kim są pasażerowie statku „Gustloff” oraz jak zachowują się w momencie tonięcia statku. Opisane są sceny z walki o miejsca w łodziach ratunkowych, brak odpowiedniego przygotowania do akcji ratunkowej oraz ostateczne śmierć ludzi w lodowatej wodzie. Pomimo tego, brzemienna Tulla Pokriefke, która również znajduje się na statku, cudem wychodzi z tej katastrofy cała i zdrowa. Następnie, gdy znajduje się bezpiecznym miejscu rodzi syna Paula. W rozdziale przytoczone są również rozmowy prowadzone na portalu internetowym pomiędzy Konradem (Konny) a Dawidem. W spektaklu również odnajdujemy podobne sceny. Już na początku spektaklu poznajemy kapitana Marinesko oraz jego tragiczny w skutkach rozkaz wystrzelenia torped. Podczas sztuki aktorzy opowiadają o pasażerach statku, a Konrad i Dawid prześcigają się w danych na temat historii, statku oraz ofiar. Podczas sztuki Tulla Pokriefke opowiada o swoim życiu oraz o tym co przeżyła podczas gdy była pasażerką statku. Uważam, że sztuka dobrze odzwierciedla powyższy rozdział z książki Güntera Grassa.

Bogusława P.

 

Przedstawienie „Idąc rakiem”  zachwyciło mnie. Nie wiem, czy sprawiła to atmosfera Daru Pomorza, czy doskonały scenariusz napisany przez Pawła  Huelle’go  na podstawie książki Güntera Grassa, czy może doskonała gra aktorów. Trudna proza Grassa została przedstawiona w sposób jasny i komunikatywny nawet dla osób, które nie czytały książki. A na dodatek treść powieści została dosyć wiernie odtworzona. Rozdział 6 także. Szczerze polecam ten spektakl wszystkim, którzy jeszcze go nie znają.”

Małgorzata Z.



grass3  grass4

R.Kowal, D. Szymaniak | foto. R. Jocher                                                            B. Buczek - Żarnecka, D.Lulka, D.Szymaniak | foto. R.Jocher


Sztuka "Idąc rakiem" w wykonaniu aktorów Teatru Miejskiego w Gdyni, grana na pokładzie przeszło stuletniego statku od początku do końca porywa grą aktorską i trzyma w napięciu. Widz oczami aktorów widzi więzienie, poczekalnię w sądzie, łódź podwodną Aleksandra Marinesko, mieszkanie w Schwerinie oraz dwoje ludzi, zafascynowanych Internetem, prowadzących wirtualny dialog dotyczący zatonięcia statku "Wilhelm Gustloff". Są to neonazista Konrad Pokriefke, wnuk Tulli oraz Dawid Stremplin, sympatyk żydowskiego zabójcy nazisty Wilhelma Gustloffa, Dawida Frankfurtera. Obok nich pojawia się gówna bohaterka Tulla Pokriefke i jej syn Paul urodzony w kajucie kapitana Prüfe, także jego żona Gabi.  Jest pokład "Gustloffa", na którym, jak się dowiadujemy było od 6 tys. do 10.600 tys. pasażerów z Prus Wschodnich i Pomorza Gdańskiego. Pojawia się informacja o liczbie ocalonych od 9 tys. do 1.239, gdzie śmierć poniosły głównie kobiety i dzieci. Uratowała się większość mężczyzn, w tym czterej kapitanowie. Ocalałych, wśród nich była Tulla z synem, wyokrętowano głównie w Sassnitz na Rugii, w Kołobrzegu i Świnoujściu, część wróciła do Gotenhafen, gdzie miała czekać na transport statkiem dla uciekinierów.  Osią wydarzeń jest niewątpliwie zawzięty wirtualny pojedynek na słowa, fakty i racje między Konradem (Konnym) a Dawidem. Rozmowy ojca Konrada Paula z żoną Gabi, a nade wszystko z własną matką Tullą przybliżają obie postaci.  Efektem wirtualnej dyskusji jest zaproszenie Dawida przez Konnego do Schwerina i wspólne zwiedzanie miejsc ważnych dla tego ostatniego. Spotkanie kończy się zabójstwem Dawida, który dopuścił się profanacji obiektu kultu, Hali Chwały. Opowieść o tragedii statku pasażerskiego "Wilhelm Gustloff" w przeważającej części została zachowana, podobnie jak czas i struktura wydarzeń u Grassa.  Historia rzeczywistości opowiedziana przez pisarza i przedstawiona na scenie jest przemyślana, prosta i wielowątkowa. Postacie są nietuzinkowe, a ich gra przejmująca.

Małgorzata F.

******************* 

Po przeczytaniu rozdziału ósmego ksiązki „Idąc Rakiem” G. Grassa mimo ciekawej tematyki odniosłam wrażenie, iż nie jest to literatura dla mnie. Zbyt chaotyczny, rozwlekły styl pisania, po przetłumaczeniu z dość kontrowersyjną, niepoprawną według mnie formą języka polskiego nie do końca mnie przekonał. Niemniej po obejrzeniu sztuki w wykonaniu aktorów Teatru Miejskiego w Gdyni zmieniłam zdanie. Na uwagę zasługuje bardzo dobra gra aktora ( szczególnie pani Tulli i dziennikarza, ojca Konrada) dzięki której mogłam wczuć się w klimat prawdziwej rozprawy, i dostrzec pojawiające się emocje występujących postaci. Reżyser przedstawił nowelę w formie uporządkowanej kompletnej między innymi dzięki temu że skrócił rozdział a właściwie książkę do najistotniejszych wątków. Dzięki temu zabiegowi na twarzach widzów nie pojawiło się znużenie, a zainteresowanie dalszym ciągiem wydarzeń.

 Kamila W.

******************* 

Ciepły wieczór, delikatne morskie powietrze. Idę na spektakl „Idąc rakiem” (na podstawie książki Güntera Grassa). Nie można chyba wyobrazić sobie bardziej idealnej scenerii, niż ta na Darze Pomorza. Cały spektakl czuje się tutaj każdym fragmentem naturalnej scenografii. Dramaturgię wydarzeń bardzo realnie odtwarzają aktorzy.Zasadniczo przedstawienie ostatniego (dziewiątego) rozdziału zachowuje taki sam sens i ma ten sam wydźwięk, jak w książce. Spektakl pomija jednak wątek Rosi (przyjaciółki Konnyego) i ciotki Jenny. Książka opisuje również kilkukrotne odwiedziny ojca Konnyego w zakładzie karnym dla młodocianych, przedstawienie wszystkie te wizyty zabrało w jedną. Günter Grass opisuje także dosyć obszernie wrażenia Tulli z jej podróży do współczesnego Gdańska. W przedstawieniu tego epizodu nie zauważyłam.No cóż, wiadomo, że czas spektaklu jest ograniczony i trzeba do niego wybrać tylko najistotniejsze wątki. Podsumowując: sztuka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a gra aktorów była znakomita.

Iwona S.

grass201601